Uratuj mnie... - wyjątkowe spotkanie Resursie w 70. rocznicę egzekucji 50 mieszkańców Radomia i okolic

Życie i wolność - najcenniejsze ludzkie skarby, których wartość najbardziej doceniamy w chwili ich zagrożenia. Chcąc je ratować człowiek podejmuje ryzyko, pokonuje strach, wznosi się na szczyty swojej odwagi... O cierpieniu, odwadze i wielkim ryzyku dla ratowania życia i wolności usłyszeliśmy we wtorek, podczas wyjątkowej lekcji historii w Resursie Obywatelskiej.
Jesienią, 19 września 1942 roku, na stacji kolejowej w podradomskich Rożkach, grupa polskich bojowników o niepodległość wdała się w strzelaninę z Niemcami. Hitlerowcy odkryli, że Polacy strzelali z pistoletów VIS, wykradzionych z radomskiej Fabryki Broni, produkującej na potrzeby okupanta. Kiedy polscy konspiratorzy (ci, którym udało się przeżyć i uciec) wycofali się przez pola w kierunku Kosowa, na stację kolejową w Rożkach przyjechała niemiecka policja, która rozpoczęła brutalne śledztwo w sprawie poległego na miejscu kapitana Ewarysta Żetyckiego ps. "quot" i znalezionych przy nim wyniesionych z fabryki pistoletów. W śledztwie nie chodziło o to, by wskazywać i represjonować osoby winne, ale właściwie każdą osobę, która mogła być podejrzana o związek z jakimikolwiek działaniami antyniemieckimi. Pierwszą grupę aresztowanych w Rożkach tworzyli pasażerowie pociągu - ludzie zupełnie przypadkowi, będący świadkami tych wydarzeń. Potem rozpoczęły się masowe aresztowania. Uruchomiono wszystkich konfidentów i agentów działajacych w mieście, przesłuchania były oparte na makabrycznych torturach. Brutalne śledztwo w efekcie doprowadziło do odwetowej egzekucji 50 Polaków na szubienicach ustawionych przez hitlerowców w czterech miejscach; w Radomiu przy ul. Warszawskiej i Kieleckiej, pod Fabryką Broni oraz w podradomskich Rożkach...
W miniony wtorek radomska młodzież miała niebywałą okazję spotkać tych, którzy przeżyli niemiecką okupację i mieli bezpośredni związek ze wspomnianą historią.
Podczas spotkania, które poprowadził Jakub Mitek poznaliśmy Zbigniewa Kubisiaka - prezesa radomskich kół Związku Kombatantów RP. Ten starszy, wrażliwy mężczyzna krótko, bo z trudem i wielkim wysiłkiem opowadał o czasach, w których jako młody chłopak ryzykował życiem, wynosząc z Fabryki Broni w Radomiu pistolety dla polskich żółnierzy.
W Resursie Obywatelskiej pojawiła się również pani Bożena Winczewska, która miała zaledwie 2,5 miesiąca, gdy Niemcy powiesili jej ojca i 10 innych osób z rodziny podczas ulicznej egzekucji, będącej następstwem strzelaniny w podradomskich Rożkach. "Niech żyje Polska Niepodległa!" - wykrzyczał jej ojciec przed straceniem, a babcia błagała o ratunek... Pani Bożena, zawdzięcza swoje życie dr Tochtermanowi, który wywiózł ją razem z jej trzyletnią siostrą do Krakowa. Kobieta wspomniała też o Józiu Winczewskim - bezbronnej ofierze obsesyjnego poszanowania prawa niemieckiego - chłopcu z Radomia, któremu w więzieniu przy ul. Malczewskiego (budynek dzisiejszej Kurii Diecezji Radomskiej) kazano czekać na swoją śmierć do 14 roku życia!
Wiele, niewinnych osób zginęło wówczas z rąk Niemców - byli tacy, którzy przypadkowo znaleźli się w mieszkaniu, gdzie urządzano tzw.: "kocioł" w związku ze strzelaniną w Rożkach. Ktoś przyszedł oddać ksiażkę koleżance, ktoś w drodze ze Lwowa do Warszawy postanowił się zatrzymać u znajomych w Radomiu i już nigdy nie wrócił do domu. W każdej chwili, na ulicach naszego miasta można było stracić życie lub zostać złapanym i wywiezionym do obozu koncentracyjnego.
Podczas jednej z łapanek, w ręce Niemców trafił Aleksander Sawicki - dziś prezes Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Radomia. Miał wówczas kilkanaście lat. Pracował jako pomoc kuchenna w restauracji na Rwańskiej. Wyszedł tylko po białe bułki dla Niemców do pobliskiej piekarni. Nie zabrał ze sobą papierów i został zatrzymany. Pewnie nigdy byśmy już o nim nie usłyszeli, gdyby nie fakt, że jedna z pojmanych kobiet dostała ataku serca. Aleksander Sawicki razem z innym mężczyzą, na rozkaz Niemców wyniósł ją na plac kościelny, skąd na szczęście udało się mu uciec!
Dr Sebastian Piątkowski (IPN) zwrócił uczestnikom spotkania uwagę na tragedię dwóch rodzin: WInczewskich i Graboszów, a także innych osób z nimi spokrewnionych. Wspomniał o Józefie Graboszu, który po ucieczce ze stacji w Rożkach ukrył się w Ciepielowie i miał nadzieję, że wieści o wymordowaniu jego rodziny nie są prawdą. Zapragnął zobaczyć chociaż światło w oknach rodzinnego domu, które da nadzieję, że bliscy żyją. Pewnego wieczoru pojawił się więc przy ul. Wałowej w Radomiu. Zanim został pojmany przez Niemców próbował popełnić samobójstwo. Oprawcy podleczyli go, złamali w śledztwie i stracili na Firleju. Wspomniano również o nieszczęściu jakie spotkało rodzinę porucznika Wrony pseudonim "Szymon" - on również po akcji w Rożkach chciał zobaczyć bliskich. Niemcy, dobrze poinformowani przez sąsiada, już na niego czekali. Matka poruczika musiła patrzeć, jak zabijają jej męża i syna, a potem sama straciła życie...
Wzruszająca historia, która prosi się o naszą pamięć, doskonała lekcja dla tych, którzy beztrosko żyją teraz w wolnej Polsce. Brawo Resursa!
I... pokój duszom ludzi, którzy walczyli i ginęli za naszą wolność...
Małgorzata Ziewiecka
Kolejne spotkanie z cyklu " Historia Cię wzywa" już 13 listopada o godz. 12.00 w Resursie Obywatelskiej. Serdecznie zapraszamy!