N A S Z   P A R T N E R

Piękne przesłanie Andrzeja Wajdy dla radomskiej młodzieży podczas Finału Grafiki Komputerowej

13.04.2015
|
Piękne przesłanie Andrzeja Wajdy dla radomskiej młodzieży podczas Finału Grafiki Komputerowej

W piątek, 10 kwietnia podczas Finału Konkursu Grafiki Komputerowej - organizowanego przez Zespół Szkół Elektronicznych im. Bohaterów Westerplatte radomska młodzież miała okazję spotkać się z Andrzejem Wajdą.

Mistrz przybył na galę podsumowujacą wraz ze swoją małżonką Krystyną Zachwatowicz by osobiście wręczyć nagrody zwycięzcom. W kategorii gimnazjów I miejsce zdobyła Kinga Stawczyk, II Żaneta Romanowska, III Wojciech Bernatek. W kategorii ponadgimnazjalnej dwa III miejsca przyznano Adrianie Środzie i Kacprowi Majkusiakowi, II Marcie Smereckiej, a I Damianowi Wicikowi, uczniowi Zespołu Szkół Elektronicznych.

Spotkanie w Resursie Obywatelskiej odbyło się w wyjątkowej atmosferze. Andrzej Wajda opowiedział nam o latach spędzonych w Radomiu:

Jestem wzruszony powrotem do miasta swego dzieciństwa i wczesnej młodości (...) Tu przeżyłem trudne lata niemieckiej okupacji ale i wiele radosnych chwil przed wybuchem wojny, z rodzicami, z ojcem, który był oficerem 72 Pułku Piechoty. To tu tata uczył mnie jeżdzić na swoim koniu, który nazywał się Burza. Wojna była czymś nieuniknionym, ale w nas była ciągle jakaś siła. Najpierw taka dziecinnego odporu wobec tej sytuacji, a potem świadomości, która się obudziła w nas dość wcześnie - mówił reżyser. Ze wzruszeniem odpowiadał na pytania dotyczącze filmu "Katyń" - Mój tata był ofiarą zbrodni katyńskiej, a moja mama ofiarą kłamstwa katyńskiego, dlatego ten film jest mi tak bliski.

Mistrz zabrał nas wspomnieniami do czasów swojej młodości:

Właśnie przed chwilą przejeżdżaliśmy koło Hali Targowej w Radomiu i pochwaliłem się, że w tej hali była bardzo duża piwnica. Stało w niej kilkaset beczek z kwaszoną kapustą. Otóż muszę wam powiedzieć, że mając 16 lat, zostałem kierownikiem, tej piwnicy kwaszonej kapusty. Przyszłość zapowiadała się w moim życiu dość zaskakująco - przyznał z uśmiechem reżyser.

Przyjechali tu do Radomia malarze, artyści z Krakowa, żeby malować freski w kościele Bernardynów. (Niestety dziś już nieistniejące. Bardzo tego żałuję) Zaprzyjaźniłem się z tymi ludźmi. Pomyślałem, że kapusta może się kwasić sama, bez mojego kierownictwa. Zamknąłem więc piwnicę, interes na klucz i poszedłem do kościoła malować te freski, rozrabiać farbę, pracować razem z nimi. To była moja przyszłość. To pociągało mnie najbardziej.

Po kilku dniach wpadł mój brat do kościoła i woła mnie. Ja tam na rusztowaniu. Krzyczy, żebym schodził, bo się okazuje, że jakaś komisja się dobija do drzwi właśnie w sprawie kapusty, a mnie tam nie ma... No i już następnego dnia nie byłem kierownikiem kapusty.

Dożylismy końca wojny. W Radomiu otworzyły się nowe gimnazja. Mogłem wówczas przez jeden rok zrobić jeszcze dwie klasy, żeby zakończyć moją ogólną edukację na czterech klasach gimnazjalnych. Moja matka, która była nauczycielką, była zrozpaczona - jaki to może być polski ineteligent, jeżeli nie ma całej matury. No ale ja nie chciałem już mieć całej matury. Ja już się rwałem... uważałem, że przeżyłem całą wojnę tylko dlatego, żeby się zapisać do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. To było moje przeznaczenie.

Malarze, którzy byli z Krakowa podtrzymali moją nadzieję, że takie możliwośći istnieją, a ja mając 16 lat przeczytałem pewną książkę... ksiażkę Józefa Czapskiego, którego potem miałem szczęście poznać w Paryżu, w domu paryskiej kultury, który właściwie zdecydował o moim przeznaczeniu. To była książka o Józefie Patkiewiczu, który wporwadził do polskiego malarstwa francuski postimpresjonizm. Po wojnie właśnie jego uczniowe uczyli mnie w krakowskiej akademii...

Zapytany w Radomiu o to, dlaczego porzucił malarstwo i został reżyserem filmowym odpowiedział: - Artysta malarz jest przyjacielem sam dla siebie, a ja chciałem tworzyć sztukę z innymi. Jak wiadomo, ta decyzja w życiu mistrza była słuszna. Do dziś, gdy jego film cieszy się uznaniem, mówi: - to nasze wspólne dzieło, a gdy recenzje nie są przychylne powtarza, że to jego film. Doskonałe podejście!

Andrzej Wajda udzielił kilka cennych rad, młodym, zdolnym i twórczym ludziom z Radomia:

Nie możecie się oglądać tylko na to, co się dzieje w Radomiu. Trzeba patrzeć przynajmniej jednym okiem na to, co dzieje się gdzie indziej i patrzeć na ile byłoby to tu możlwe. Trzeba tu tworzyć takie wydarzenia, które będą miały charakter nie tylko lokalny ale ogólnopolski. Szukajcie tematów dla wydarzeń, sytuacji artystycznych, które gdzie indziej nie istnieją, dzięki którym będą tu przyjeżdżać ludzie z innych miejsc. Radomska młodzież będzie wtedy startowała z całkiem innego etapu.

Podziękował też organizatorom i laureatom konkursu:

Bardzo podoba mi się ten konkurs. Bardzo poruszyło mnie to, że młodzież próbuje się ustosunkować do moich filmów. To co tu zobaczyłem, nie imituje, nie naśladuje istniejących plakatów, fotografii z tych filmów. Ta młodzież próbuje znależć sama własną drogę i to jest piekne i pouczające. Cieszę się ogromnie, że mogłem tu przyjechać i zobaczyć to na własne oczy, zobaczyć młodzież, która tworzy. Bardzo Was wszystkich serdecznie ściskam i bardzo się cieszę, że zechcieliście się zainteresować moimi filmami i, że one miały dla Was jakieś znaczenie. Przecież po to te filmy zrobiłem. Od zawsze wiedziałem, że młoda widownia, to ta do której trzeba się zwrócić najpierw. Dziękuję!

Na koniec tego wyjątkowego spotkania, żona Andrzeja Wajdy - Krystyna Zachwatowicz - aktorka, reżyser, scenograf teatralny i filmowy, ceniony profesor sztuk plastycznych zwróciła uwagę na wysoki poziom prac radomskiej młodzieży. Powiedziała, że zamierza je pokazać profesjonalistom, bo, jak uważa - plakaty na potrzeby filmów Andrzeja Wajdy nie były tak dobre! - Piękne podsumowanie konkursu organizowanego przez Zespół Szkół Elektronicznych im. Bohaterów Westerplatte w Radomiu. W imieniu redakcji portalu www.CoolturalnyRadom.pl dziękuję, że mogliśmy patronować temu wydarzeniu.

Małgorzata Ziewiecka

Fot. poniżej Mariola Kończak i Mikołaj Kwieciński