N A S Z   P A R T N E R

KOT SYJONU znowu w Radomiu

30.03.2011
|

W ramach Wiosny Literackiej w dniu 5 kwietnia (wtorek) o godz. 20.00 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Radomiu odbędzie się spotkanie z Jerzym Wlazło, autorem książki KOT SYJONU wydanej w BULLET BOOKS.

Stał z założonymi rękami i przyglądał się aktowi zniszczenia z uśmiechem triumfu tępego ignoranta, który całą przeszłość najchętniej zamknąłby w hospicjum dla nieuleczalnie chorych na starość. Dzięki temu coraz bardziej rozpowszechnionemu gatunkowi ludzi wciąż aktualne jest powiedzenie historia uczy jedynie tego, że nigdy nikogo niczego nie nauczyła. Spróbowałem zmyć z twarzy wyraz obrzydzenia i podszedłem do niego. /.../

Współczułem mu. Pewien rodzaj wrażliwości wynosi się z domu. Smutny to musiał być dom. I współczułem mu, że tak mocno boli go szczęka, może nawet ruszały mu się zęby, kiedy niezdarnie zbierał się z wysuszonej trawy. Bardzo mu współczułem. Bo wiedziałem, że w tym konkretnym przypadku moja pięść uderzyła bardzo mocno. Aż zatrzeszczały mi kości.

Przykucnąłem obok niego i patrząc gdzieś przed siebie powiedziałem: - Na naukę dobrych manier jest już za późno, więc powiedzmy, że była to zapłata za te wszystkie lata opieki nad panem Gwidonem Mauriceem Lazarro Juniorem. Jeżeli to za mało, tylko kiwnij głową. Od ręki dołożę resztę.

To fragment książki, która ukazała się na rynku zaledwie kilka dni temu. Jej autorem jest Jerzy Aleksander Wlazło, a tytuł Kot Syjonu. To kryminał w stylu noir, albo jego pastisz trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. W każdym razie zagadkowych postaci i niecodziennych zdarzeń w powieści nie brakuje. Jest zbrodnia, szantaż, tajemnice z przeszłości, a wszystko dzieje się w mrocznej scenerii walijskiej wyspy Anglesey.

Powodów, dla których polubiłem bohatera tej powieści prywatnego detektywa polskiego pochodzenia o swojsko brzmiącym nazwisku Bialas jest sporo, a powyższy fragment wskazuje na jeden z nich. Nasz rodak nie lubił bezmyślnych, bezczelnych, źle wychowanych i gardzących starszymi ludźmi osobników, którym się zdaje, że są lepsi i mądrzejsi od innych. Traktował ich w sposób na jaki zasługiwali.

Bialas sam ideałem nie jest, a praca jaką wykonuje nie należy do jego najbardziej ulubionych zajęć. Ma pokręcone życie osobiste, za dużo pali i pije, ale jego specyficzny stosunek do siebie samego i tego co się wokół niego dzieje sprawia, że lubimy go od pierwszej strony tej powieści. Mojej sympatii nie zmniejsza nawet fakt, iż detektyw obchodzi się z cygarami jak z papierosami, choć każdy cigar aficionado wie, że cygara się nie gasi, ale po prostu odkłada i pozwala mu usnąć, w przeciwnym razie narazimy siebie i będących w pobliżu na zapach wyjątkowo przykry, bo mało co tak śmierdzi jak zduszone w popielniczce cygaro.

Nie przeszkadza mi też, że bohaterowie książki nie używają tak wszechobecnych dziś akcesoriów jak telefony komórkowe i komputery. Trudno by było inaczej gdyż Wlazło swoją książkę napisał kilkanaście lat temu, kiedy urządzenia te nie były jeszcze w powszechnym użyciu. Zresztą to nawet lepiej, że ich w książce Kot Syjonu nie ma. Dzięki temu łatwiej poddać się jej urokowi, który niewątpliwie ma związek z magiczną atmosferą jaka towarzyszy nam podczas wizyty na walijskiej wyspie.

Treść recenzji zamieszczonej 16.03.2011 na http://sundance.nowyekran.pl/post/6875,kot-syjonu