Płatki róż, faceci w czerni i małe co nieco w Teatralnej
Siedzę właśnie w Teatralnej i przeglądam menu. Oryginalne: "...nasza kuchnia pełna fantazji, smaku i zapachów." Faktycznie jak wchodziłam zapachniało jedzeniem. Dobrym jedzeniem. "...nasza kuchnia jest w stanie złączyć ludzi, tak aby dać im spełnienie." Cokolwiek to znaczy brzmi zachęcająco ;)
Miała być tylko kawa... ale uprzejmy kelner namówił mnie na małe co nieco.
Niedobry kelner ;) Przez niego muszę zjeść jabłecznik na ciepło.
Niedobry. Ale przystojny i na poziomie. Ubrany na czarno. Bardzo uprzejmy. Hmm, w ogóle Ci kelnerzy jacyś tacy wszyscy tu przystojni. Konkretna selekcja podczas rekrutacji musi się odbywać. Albo czerń tak dobrze im robi :)
Świetna muzyka. Francuska. Aż mi się zatęskniło za Magenią. Wyjechała mi z Polski. I teraz tak cudnie mówi po francusku. Ja też się kiedyś nauczę. Ale z Polski na razie nie wyjeżdżam. Chyba, że do niej. Na kawę i croissanty.
Sporo tu ludzi jak na taką porę. Sala, w której siedzę jest pełna. Jedni ewidentnie o interesach rozmawiają. Inni przyszli po prostu posiedzieć. Ja siedzę przy kominku. Hmm chyba kozie. Ciepło, miło, przytulnie. Dobrze się tu czuję.
Małe co nieco idzie. O mater! Nie takie małe! Przecież tego jabłecznika z pół blachy na talerzu mi podano. Wow, płatki róż! Już mi się podoba. Pycha. Smakuje tak samo jak wygląda.
Świetne miejsce na spotkania w interesach i coolturalne pogaduchy. Kartą można płacić ;)
Podobno Teatralna będzie też w Galerii Słonecznej.
Gratulacje dla właścicieli i pozdrowienia dla facetów w czerni :)
Tu mi się baaaardzo podoba.